O wyspie Man i odbywających się tam wyścigach motocyklowych wiedzą chyba wszyscy. Jednak nie każdy wie, że u naszych południowych sąsiadów odbywają się podobne wyścigi. Niewielkie Hořice w Czechach co roku są dwukrotnie organizatorem ulicznych wyścigów motocyklowych. W połowie maja odbywa się impreza „300 zatáček Gustava Havla”, a w sierpniu Czech Tourist Trophy — IRRC Hořice. Zawody w zeszłym roku nie odbyły się z przyczyn nam wszystkim znanych, więc gdy pojawiła się informacja, że tegoroczne zawody mają się odbyć postanowiliśmy na nie pojechać. Majowy termin został odwołany, ale w drugim terminie (połowie sierpnia) odbyły się zawody z cyklu „300 zatáček Gustava Havla”.
300 zatáček Gustava Havla to międzynarodowe motocyklowe mistrzostwa Republiki Czeskiej na torach naturalnych , które od 1936 roku odbywają się w miejscowości Hořice v Podkrkonoší . Nazwa zawodów wzięła się stąd, że po dwunastu okrążeniach wyścigu motocyklista pokonuje dokładnie 312 zakrętów. Na chwilę obecną zawodnicy pokonują 9 okrążeń, gdzie każde mierzy ok. 5km.
Od 1968 r. wyścig nosi imię Gustava Havla, czeskiego zawodnika, który był jednym z najlepszych na świecie i zmarł tragicznie w 1967 r. w drodze do pracy.
Wyścigi obywają się w siedmiu kategoriach. Zaczynając od mniejszych klas 125GP/Moto3 + 250 Open oraz 125SP, poprzez Supermono + Supersport 300, Supertwin i kończąc na Supersport 600 i Superbike.
Wstęp na wyścigi i padok jest płatny (my dowiedzieliśmy się o tym dopiero w niedzielę), ale nie ma tragedii. Koszt wstępu na całe zawody (wyścigi + padok) to 700 Kč. czyli ok. 130 zł. Możecie, oczywiście kupić wejściówki na poszczególne dni, są one tańsze. Na niedzielne wyścigi wejściówka kosztowała 300 Kč, (ok. 60 zł).
W Hořicach, a dokładnie na Campingu Alegro zameldowaliśmy się w piątek po południu. Kamping bardzo fajny – basen, restauracja. Jak nie jesteście wybredni to jest wszystko co potrzeba. Spaliśmy pod namiotem, gdyż w terminie wyścigów bardzo trudno jest znaleźć nocleg pod dachem, wręcz jest to niemożliwe, ale nie narzekaliśmy było super.
W sobotę rano obudził Nas ryk silników motocyklowych – rozpoczęły się treningi i kwalifikację, które trwały do godzin popołudniowych. Sobotnie treningi były tylko preludium do tego co miało dziać się i działo w niedzielę na ulicach Hořic.
Niedziela to dzień zawodów. Do miasta zjeżdża się coraz więcej ludzi, którzy chcą zobaczyć zmagania najlepszych. A naprawdę, działo się. W każdym wyścigu był widać, że to nie przelewki. Zawodnicy (motocykliści) kładli na szalę swoje zdrowie i życie, aby stanąć na „pudle”. Wystarczyłby jeden błąd, aby wyścig zakończył się nieszczęściem, a i takich wyścigów nie brakowało.
Podsumowanie
Jeżeli jesteście miłośnikami motocyklowych wyścigów ulicznych, adrenaliny i niepowtarzalnych emocji to nie może was tutaj zabraknąć. Zawody w Hořicach to nie to samo co wyścigi na wyspie Man, ale i tak robią ogromne wrażenie. Ryk silników, efektowne wymijanki, sytuacje w których zawodnik ratuje się przed wypadnięciem z trasy, sprawiają, że mamy ciary na całym ciele.
Organizatorzy i zawodnicy wkładają całe swoje serce i umiejętności, aby wyścigi w Hořicach były profesjonalne, ciekawe i pełne wrażeń. I takie są. Żałujemy tylko, że nie zwiedziliśmy znajdującego się w Hořicach, Muzeum Czeskich Wyścigów Szosowych. Jednak nic straconego, zrobimy to za rok, bo też tam będziemy.
PS: Jadąc z Poznania do Hořic możecie po drodze odwiedzić ruiny zamku w Świnach (nie można zwiedzać), zwiedzić zamek w Bolkowie oraz po stronie czeskiej Fort Stchelberg.