Jazda z pasażerem

Jazda z pasażerem, zwłaszcza jeśli jest to piękna dziewczyna w skórzanych spodniach, może być bardzo przyjemna i satysfakcjonująca. Obowiązują jednak pewne zasady jazdy z drugą osobą na kanapie, które powinien przestrzegać zarówno pasażer, jak i kierowca.

 

Kupiłeś motocykl i jesteś z tego faktu bardzo zadowolony. Teraz możesz czerpać wulgarną radość z kolaboracji ruchów prawej dłoni z silnikiem i zmieniającym się krajobrazem. Nawet jeśli jesteś największym samotnym buntownikiem wszech czasów z wytatuowanym „I Ride Alone” na plecach, przyjdzie taki dzień, że będziesz musiał przewieźć pasażera. Nieważne, czy będzie to alarmująco seksowna dziewczyna, której będziesz chciał pokazać swoją kanapę w domu, czy kumpel, którego po prostu trzeba gdzieś podrzucić. Jadąc motocyklem z pasażerem, obowiązują nieco inne zasady.

1. „Nie mam co na siebie włożyć” – rzeczy fundamentalne, czyli ubiór.

Jeśli masz dziewczynę, z którą chcesz zerwać, ale nie wiesz jak to zrobić, przewieź ją Harleyem ubraną w shorty i klapki. Skutkiem ubocznym mogą być poparzenia drugiego stopnia, ale to już rozdrabnianie się na szczegóły. Wiem, że kierowca czuje specyficzny rodzaj dumy, kiedy na tylnym siedzisku jego motocykla jedzie laska w upiętych, krótkich spodenkach, ale mówiąc krótko i banalnie, jest to bardzo złe. Po pierwsze dlatego, że motocykle mają to do siebie, że lubią się nagrzewać w różnych dziwnych miejscach. Po drugie dlatego, że w czasie ewentualnej gleby pasażerka najzwyczajniej w świecie straci skórę na nogach. Z tego samego powodu warto uzbroić ją także w rękawiczki, ponieważ naturalnych odruchem bezwarunkowym człowieka jest wystawianie rąk w czasie upadku. Czy naprawdę musimy przypominać o kurtce i kasku?

2. Wyluzuj. Wieziesz za sobą potencjalny wyrok na 25 lat więzienia.

Nie wygłupiaj się, nie szpanuj, nie sprawdzaj prędkości maksymalnej, nie ścigaj się. Za nieumyślne spowodowanie śmierci możesz trafić za kratki na 25 lat i co gorsza, ktoś o ksywie „Sztywny Zbycho” może stać się twoim najlepszym przyjacielem. Jadąc z pasażerem, motocykl zwiększa swoją masę całkowitą o kilkadziesiąt kilogramów. Mikroskopijny procent motocyklistów zmienia w takim przypadku ustawienia zawieszenia, więc zazwyczaj mamy znacznie większe obciążenie i zawias bez zmian. To robi cholernie poważną różnicę w jeździe. Pasażer zwykle siedzi wyżej, co z kolei zmienia środek ciężkości, a to z kolei sprawia, że motocykl paradoksalnie skręca nieco szybciej. Krótko mówiąc, wszystko się zmienia. Pokonując ten sam zakręt co zwykle, z takimi samymi prędkościami, jadąc z pasażerem wszystko przebiega inaczej. Inaczej znaczy, że coś może cię zaskoczyć.

3. Przyspieszanie – nie zawsze ekscytujące

Pasażer na motocyklu czuje się trochę jak obywatel pozbawiony jakichkolwiek praw. Nie ma na nic wpływu, może jedynie nie przeszkadzać. Dla pasażera przyspieszanie nie zawsze jest przyjemne i ekscytujące. Wyobraźmy to sobie w ten sposób: jeśli przyspieszasz bardzo energicznie, czując na klatce piersiowej napór fizyki i natury, twój pasażer odczuwa to czterokrotnie mocniej, z tym, że ma niemal zerowy wpływ na to, co się dzieje. Przewiozłem kiedyś koleżankę V-Maxem. Koala nie potrafią tak mocno chwycić się drzewa, a mimo to po wszystkim powiedziała, że bała się o własne życie. Chcąc kogoś przestraszyć, bezpieczniej będzie wyskoczyć z szafy.

4. Hamowanie – postukajmy się

Nawiązując do wcześniejszych wniosków, motocykl z pasażerem dramatycznie zmienia swoje właściwości jezdne, co oczywiście wiąże się też ze zmianą skuteczności hamowania. Podobnie jak w przypadku przyspieszania, pasażer wytracanie prędkości odczuwa znacznie intensywniej. I mimo tego, że panna, która dociska swój biust do twoich pleców przy hamowaniu może wydawać się czymś cudownym i wspaniałym, dla niej jest równie przyjemne, jak upadek z drabiny. Kluczem do sukcesu jest wyczucie i rozpoczynanie hamowania nieco wcześniej. Zdecydowanie pomagają tutaj przewody w stalowym oplocie. Wyznacznikiem prawidłowego hamowania może być stukanie kasku pasażera o twój. Jeśli robisz to spokojnie i mądrze, to nic takiego nie powinno występować.

5. Wheelie – co z tego, że łatwiej?

Whellie z pasażerem jest o wiele łatwiejsze do wykonania. Dociążony tył motocykla powoduje, że przód zdecydowanie chętnie powędruje w powietrze. Być może zabrzmimy teraz jak wąsaci wujkowie, którzy zawsze jeżdżą przepisowo, ale wheelie z pasażerem to najgłupszy z możliwych pomysłów. Jeśli osoba na tylnym siedzeniu spadnie z motocykla, to najlepszym scenariuszem są złamane, obdarte ze skóry ręce. Czarna wersja obejmuje złamany kręgosłup, kalectwo i śmierć na miejscu.

6. Zmiana biegów – kraina łagodności

Przy każdej zmianie przełożenia trzeba (o ile nie jedziesz BMW K1300R z quikshifterem) zamknąć przepustnicę, wysprzęglić, zmienić bieg, zesprzęglić i otworzyć przepustnicę. To daje nam sporo momentów, które pasażer może odczuć. Osobiście preferuję zmianę biegów bez sprzęgła jadąc pasażerem. Nie w każdym motocyklu działa to w jedwabisty sposób, czasami trzeba lekko musnąć klamkę. Wystarczy wywrzeć lewą stopą lekki nacisk na dźwignię i odejmując gaz wcisnąć ją nieco mocniej. Bieg powinien wskoczyć płynnie i łagodnie. Redukowanie z międzygazem to coś, co dobrze byłoby stosować na co dzień, a co przydaje się szczególnie w jeździe z pasażerem. Zmiana biegów w dół jest generalnie znacznie agresywniejsza od zmiany w górę. Przegazówka pozwala „przyzwyczaić” motocykl do nagłego zwiększenia obrotów i złagodzić nieco cały proces redukcji. Co jak nie trudno się domyślić jest wielce przydatne, kiedy masz kogoś na tylnym siedzeniu. Po raz kolejny – jeżeli ten ktoś uderza cie kaskiem, znaczy, że robisz coś źle.

7. Wsiadanie na motocykl – wio koniku

Nie jesteśmy seksistami, ale 9 na 10 kobiet wchodzi na motocykl opierając lewą stopę o podnóżek, chwytając się kierowcy i usadawiając się na sprzęcie w sposób podobny do usadowiania się na koniu. To nie jest zły sposób, ale powoduje ogromne zaburzenia w stabilności zestawu motocykl + kierowca + pasażer. Kierowca musi bardzo, ale to bardzo uważać. Nie ma wiele rzeczy gorszych od wywalenia się wraz z pasażerką i motocyklem… na parkingu. Nogi kierowcy muszą być rozstawione szeroko dla poprawy stabilności. Dla pewności dobrze jest trzymać przedni hamulec. I za nic w świecie nie każ pasażerce wsiadać na motocykl, który pracuje, a ty masz wbity bieg i trzymasz sprzęgło. Najbezpieczniejszym sposobem wchodzenia pasażera na motocykl jest „wślizgnięcie” nogi nad kanapą, na drugą stronę motocykla. Jest to jednak problematyczne jeśli motocykl ma kufry czy bagaż (np. BMW R1200GS lub cokolwiek wysokiego).

8. Pozycja, czyli motocyklowa Kamasutra

Dobrze, pasażer(-ka) wdrapał się na motocykl i się na nim już znajduje. Znów kłania się fizyka. Im pasażer siedzi bardziej z tyłu, tym bardziej zmienia się rozłożenie masy. Panowie pewnie ucieszą się (cytując to swoim kobietom), ale najlepiej jeśli pasażerka przytula się do kierowcy. Panie czują się wtedy bezpiecznie, panowie czują się dumnie, a masa jest wtedy dobrze rozdystrybuowana. Warto pamiętać, że jeśli pasażer zechce np. poprawić stopy na podnóżkach albo spodnie wiercąc się, motocykl może zacząć lekko wężykować lub zjechać na sąsiedni pas. Pasażerowie zazwyczaj nie zdają sobie sprawy, że tak drobne czynności jak poprawienie „się” na kanapie czy podciągnięcie nogawek może mieć ogromny wpływ na tor jazdy.

9. Czego się trzymać?

Kierowcy. Kropka. Jedziesz dajmy na Suzuki Banditem 1250N. Tam akurat siedzenie pasażera jest nie najgorsze, ale tuż za nim znajduje się uchwyt. Uchwyt ten może służyć jedynie jako punkt mocowania bagażu. Po pierwsze, pasażer chwytając się go samoczynnie odchyla się do tyłu, co zmienia rozkład mas. Po drugie przy przyspieszeniu, jakie oferuje duży Bandzior jest wielce prawdopodobne, że po pierwszym dodaniu gazu nastąpi chwila grozy w postaci solidnego odchylenia się za motocykl. Tego nie chcemy. Są obecnie dostępne wszelkiego rodzaju mocowania do zbiornika paliwa, co jest bardzo fajnym rozwiązaniem. Jeśli nie masz takiego bajeru, najlepszym wyjściem dla twojego pasażera będzie, jeśli zaplecie on ręce na twoim brzuchu. Wiem, że w przypadku dwóch facetów trudno pokonać pewne bariery. Oprócz tego można wykorzystywać wszelkie elementy ubioru kierowcy, pagony, pasy etc. Problem jest w dużej mierze rozwiązany jeśli masz kufer top case albo Goldwinga. Sytuacja diametralnie zmienia się przy hamowaniu. Redukcja i sposób hamowania już zostały opisane, ale fizyka to fizyka. Nawet jeżeli pasażerka waży tylko 40 kg, to przy ostrym heblowaniu, te aż 40 kilogramów zwielokrotnione o siłę zwaną „przeciążenie”, spoczywa na kierowcy. Najczęściej na jego ramionach opierających się na kierownicy, które jak wiadomo powinny być luźne. W związku z powyższym, przy hamowaniu pasażerka powinna opierać się o zbiornik. W sytuacjach częstych zmian gaz/hamulec, nie zaszkodzi jedną ręką trzymać się kierowcy, a drugą zapierać o bak.

10. Skręcanie – a fe, brzydki zakręt!

Najgorszym, co może zrobić pasażer w czasie składania się w zakręt, to odchylić się w przeciwną do niego stronę. To szkolny błąd osób, które np. wsiadają po raz pierwszy na tylne siedzenie motocykla. Pasażer powinien robić dokładnie to, co kierowca. Stać się z nim jednością. Jeśli będzie uciekał ciałem od zakrętu, to tak, jakby jakiś neurochirurg przeprowadzał właśnie operację mózgu, a ktoś stał obok niego i grał na akordeonie. W długich, łagodnych łukach pasażer może się trochę wyluzować i niejako poddać temu, co właśnie robi motocykl. Podsumowując, nie wolno przeszkadzać motocyklowi.

Źródło: Łukasz „Boczo” Tomanek „Jazda motocyklem z pasażerem – 10 podstawowych zasad”, SCIGACZ.PL

PARTNERZY:

Moto Floydoo Bieszczady

Copyright © 2018 Moto Podróże